Szkoła Podstawowa nr 60 im. Powstania Listopadowego

Statystyki

  • Odwiedziło nas: 6063208
  • Do końca roku: 257 dni
  • Do wakacji: 64 dni

Ostatnie pożegnanie...

 

Dziś, 07 sierpnia 2019 roku towarzyszyliśmy naszej drogiej koleżance i przyjeaciółce

Ali Zapalskiej i Jej mężowi Andrzejowi

w ostatniej drodze...

 

„Spieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą”

napisał ks. Jan Twardowski

Alu, Andrzeju, Andrzeju, Alu!!!

nie mogę inaczej o Was mówić, bo dla wielu z nas, którzy Was lepiej znali, byliście po prostu jednością, spokój Andrzeja, jego wzrok zawsze utkwiony w Tobie z ogromną czułością i Twoja spontaniczność. Może zabrzmi to niewłaściwie dzisiaj, ale rozmawiając między sobą, jak to czasami bywa między kobietami, mówiłyśmy, że to cudowne, że po tylu latach małżeństwa ludzie potrafią patrzeć na siebie z takimi emocjami.

 

Co można powiedzieć o Was w zaledwie kilka chwil? Wiadomość o Waszej tragicznej śmierci to dla nas prawdziwy szok. Alu znałam Ciebie ponad 35 lat, kiedy trafiłam do 60 poznałam piękną, młodą blondynkę, z którą wspólne dzieliłam klasę. Od Ciebie dane mi było uczyć się zawodu, podglądałam, jak pracujesz, widziałam, jak szanujesz swój zawód. Zaimponowałaś mi swoją pracowitością, profesjonalizmem w pracy, umiejętnością słuchania ludzi, a przede wszystkim ogromnym szacunkiem do dzieci. Przez rok pełniłaś w naszej szkole funkcję wicedyrektora, jednak ten rodzaj pracy nie dał Tobie satysfakcji, wolałaś być nauczycielem i pracować z dziećmi, tymi najmłodszymi, co wcale nie jest takie łatwe, jakby się mogło wydawać.  Mijały niepostrzeżenie kolejne lata, zmieniało się prawo oświatowe a Ty zawsze mówiłaś, że robisz to, co lubisz. 60 była Twoją pierwszą    i ostatnią pracą, przepracowałaś w jej murach bez mała czterdzieści pięć lat. Gdzieś obok Ciebie zawsze był Andrzej, który kiedy było trzeba po prostu nam pomagał, teraz z perspektywy czasu zrozumiałam, że pomagał może nie tyle nam, co Tobie Alu.

 

Czas nieubłaganie płynął, a Ty zaczęłaś mówić o emeryturze, przygotowywałaś się do niej przez rok. Rozdzieliłaś pomiędzy nas swoje pomoce, były piękne i wypracowane. Zastanawiałaś się, co będziesz robiła bez pracy i 60. Życie ma przygotowane dla nas nieprzewidziane scenariusze – trochę podróżowałaś z Andrzejem, zimą jak zwykle była Bukowina i zapewne narty, ale także niespodziewana choroba Andrzeja, z którą wspólnie przyszło Wam mierzyć się przez kilka miesięcy. Byłaś zmęczona, ale i pełna nadziei, że wszystko będzie dobrze. Koniec czerwca i początek lipca przyniósł wreszcie dobre wiadomości. Wszystko ze zdrowiem Andrzeja wychodziło na prostą, a w Twoim głosie nareszcie usłyszałam trochę radości. Podczas naszej ostatniej rozmowy powiedziałaś mi, że jesteście właśnie na działce i dawno nie widziałaś tak radosnego i szczęśliwego Andrzeja. Przekazałaś mi jeszcze jedną wiadomość, że za kilka dni zobaczymy się nad morzem, które tak bardzo kochałaś, o czym zawsze wiedział Twój mąż.  Dzwoniłam do Ciebie w piątek, w sobotę i niedzielę telefon był głuchy – nie zapowiadało to niczego dobrego. Nie pomyliłam się. W poniedziałek 29 lipca Wasz syn przekazał mi tragiczną wiadomość o Waszej śmierci, w którą w pierwszym chwili po prostu nie uwierzyłam. Paulo Coelho powiedział, że „Są chwile by działać i takie, kiedy należy pogodzić się z tym, co przynosi los” … Mnie i wielu z nas przychodzi to z ogromnym trudem. Dziękuję Tobie, jak również moje koleżanki i koledzy za to, że byłaś z nami. Ja wiem, że spotkamy się za jakiś czas …

Alu, Andrzeju,

serca mamy przepełnione bólem, wiem, że jesteście tutaj z nami, a przyszliśmy dla Was i dla Ciebie Alku z potrzeby serca. Parafrazując znany cytat z „Pieśni” Horacego „Non omnis moriar” chciałabym tylko powiedzieć, że będziecie żyli w naszych wspomnieniach, a Ty Alu, będziesz zawsze obecna w murach 60.

 Spoczywajcie w pokoju przyjaciele

 Wiesława Swaczyńska